Tak naprawdę, to jest pierwsza bajka,
którą napisałam, by Maluch łatwiej zmierzył się z problem,
postawionym przez nową sytuację. Problem – trzeba przyznać - był
duży, bo inne dzieci na basenie dokuczały jej i jej koleżance z
bliżej nie wiadomych przyczyn. Bajka najpierw opowiedziana,
naczekała się by ją przeredagować, poprawić i opublikować. Taka
prawdziwa fifkobajka, bo Fifi bierze na siebie rozwiązanie
dziecięcego konfliktu. Dzisiaj wiem, że bajka ta utkwiła w pamięci
Malucha i jest opowiadana lalkom, misiom oraz adresatom kręconych za
pomocą tabletu lub komórki filmików. Prawdopodobnie spełniła
swoje zadanie, bo nowa grupa dzieci dla Malucha, przede wszystkim
staje się obietnicą dobrej zabawy.
W pewnym mieście, w sąsiedztwie
szkoły dla psów policyjnych, w domu z ogródkiem mieszkała sobie
Fifi – buldożka francuska.
Fifi za każdym razem, gdy wychodziła
pobawić się w ogrodzie, oglądała i podziwiała przez siatkę psy
policyjne wykonujące ćwiczenia, trenujące, zmagające się z
nowymi wyzwaniami.
Fifi skrupulatnie obserwowała je,
uczyła się i zapamiętywała wszystko co zdołała zaobserwować.
Któregoś dnia nie wytrzymała i
zawołała psy by podeszły do niej, do siatki – chciała się z
nimi zaprzyjaźnić.
Owczarki niemieckie zignorowały jednak
jej zaproszenie. Śmiały się z Fifi, że buldożki mają duże
główki, małe móżdżki i wcale nie są ani mądre, ani zwinne. Bo
przecież nie mogą wysoko skakać, ani szybko biegać na swoich
króciutkich łapkach. Nie chciały tracić czasu na znajomość z
kimś tak nieporadnym.
Buldogi francuskie to jednak bardzo
uparta rasa, która tak łatwo nie odpuszcza. Dlatego Fifi zawołała:
- Ha! Boicie się konkurencji!
Obserwuję was cały czas i wiem na czym polegają wasze ćwiczenia.
Pozwólcie mi się sprawdzić.
Psy policyjne były zdumione jej
odwagą. Stwierdziły, że co im szkodzi zaprosić Fifkę, najwyżej
znów się z niej pośmieją.
Następnego dnia rano, Fifi stawiła
się u sąsiadów, na placu ćwiczeń.
Okazało się jednak, że ćwiczenia
które oglądała przez siatkę, nie są tak łatwe jak jej się
wydawało. Nie miała też pojęcia jak się tropi ślady. Jej krótka
kufka i wciśnięty nosek, wcale nie ułatwiały jej zadania.
Psy policyjne śmiały się z Fifi i
jej nieudacznych poczynań. I znów buldożkowy charakterek dał znać
o sobie. Zdenerwowała się Fifi i naszczekała do owczarków:
- Śmiać się każdy potrafi. Jeśli
jesteście takie mądre to nauczcie mnie tropienia!
Psy policyjnie nie spodziewały się
takiej reakcji. Mała Fifi weszła im na ambicję. Od tej pory
codziennie wczesnym rankiem, Fifi wymykała się przez dziurę w
siatce ogrodzeniowej i razem z owczarkami niemieckimi oraz
labradorami dzielnie ćwiczyła, wykonując wszystkie zdania. Nawet
te bardzo trudne dla jej krótkich łapek. Psy policyjne trzeba im
przyznać, szczerze dzieliły się swoją wiedzą i dużo Fifce
tłumaczyły oraz demonstrowały.
Choć Fifi nie potrafiła biegać
szybciej niż zawodowe psy policyjne i nie skakała tak wysoko jak
one, to mimo wszystko zwróciła swoją zawziętością, uwagę
trenerów. Wymyślili oni dla niej specjalne zadania logiczne.
Okazało się, że jest w nich najlepsza!
Tego dnia Fifi odkryła marzenie
swojego życia: zapragnęła zostać psem policyjnym.
Znów owczarki i labradory śmiały się
z niej, na nic trenerzy tłumaczyli,że jest za malutka i zbyt wolna,
że w akcjach gdzie liczy się każda sekunda, potrzeba dużych
silnych psów. Fifi jednak się nie poddawała.
Wszystko zmieniło się, gdy któregoś
dnia psy policyjne zostały wezwane na poszukiwanie małej
dziewczynki, która zgubiła się w lesie.
Przez kilka godzin trwały poszukiwania
i trop dziewczynki urywał się przed zasypaną jaskinią.
Fifi, która w tym czasie również
brała udział w poszukiwaniach, jak zresztą wszyscy sąsiedzi w
okolicy szukała dziewczynki z wielkim zaangażowaniem. Gdy psy
policyjne zatrzymały się w miejscu przerwanego tropu, Fifka nie
poddała się. Biegała po krzakach, i niuchała po całej okolicy.
W końcu znalazła lisią norę, która prowadziła do wnętrza
pagórka. Jako, że Fifka była mała, szybko się w nią wcisnęła,
by sprawdzić dokąd prowadzi.
Choć momentami było ciasno, jej
krótkie ale grube łapki, sprawnie wypychały ją do przodu. Tak to
w krótkim czasie, Fifi przedostała się do małej jaskini, w której
słychać było czyjeś popłakiwania.
Tak, tak, to płakała zaginiona
dziewczynka, która już straciła nadzieję na pomoc i powrót do
mamy.
Dziewczynka najpierw się
przestraszyła, bo usłyszała chrapania, chrumkania i mlaski. Bo być
może nie wszyscy z Was wiedzą iż buldożki potrafią wydawać
mnóstwo dziwnych odgłosów, czasami bardziej przypominające
prosiaczki niż pieski.
Fifka jednak nie pozwoliła by
dziewczynka na dobre się przestraszyła i szybko podskoczyła do
niej tuląc się, łasząc i liżąc.
Dziewczynka zorientowała się, że
nadeszła pomoc. Wyściskała Fifkę, wygłaskała a potem
przywiązała jej do obroży swoją apaszkę. Fifi wróciła tą samą
drogą co przyszła, niosąc dobrą wiadomość dla poszukujących.
Ależ było radości, gdy zziajana
Fifka stanęła przed głowiącymi się ekspertami policyjnymi z
dowodem na to, że dziewczynka żyje. Natychmiast podjęto
odpowiednie działania. Przyczepiono Fifi nadajnik lokalizujący.
Przed wejściem do lisiej norki Fifi założono również szelki, do
których przypięto mały wózeczek z prowiantem i latarką dla
dziewczynki. Fifi również niosła specjalny telefon, by dziewczynka
mogła nawiązać kontakt oraz list, w którym wszystko było
opisane, na wypadek gdyby telefon nie zadziałał.
Fifi po raz trzeci przemierzała lisi
tunel. Dzięki nadajnikowi, wiedziano w którym miejscu znajduje się
dziewczynka. Opracowano plan by jak najszybciej do niej dotrzeć.
Fifi dzielnie dotrzymywała dziewczynce
towarzystwa. Razem czekały na ratunek zajadając kanapki a nim
zdążyły je skończyć, dotarła do nich ekipa ratowników.
Nie wyobrażacie sobie ile było
radości, ile ściskania i tulenia. Fifi i dziewczynka wystąpiły
nawet w telewizji!
Oczywiście w nagrodę Fifi stała się
honorowym psem policyjnym do zadań specjalnych.
Zawodowym psom policyjnym było trochę
głupio, że wcześniej śmiały się z Fifi. Na szczęście Fifka
szybko im przypomniała, że bez nich nigdy nie nauczyłaby się tak
dobrze tropić i psom humor się poprawił. Od tej pory podkreślają,
że każdy ma jakieś wady i zalety. Niekiedy rzekome wady mogą
okazać się zaletami, tak jak w przypadku fifkowego wzrostu oraz
krótkich, silnych łapek, bez których tak szybko dziewczynka nie
zostałaby uratowana.