tag:blogger.com,1999:blog-41367276343258681692024-03-04T22:38:15.640-08:00Fifkobajki - bajki dla dzieci... i dorosłych też Perihttp://www.blogger.com/profile/17100325417026914769noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-4136727634325868169.post-26767339419783609452016-01-31T11:29:00.000-08:002016-01-31T11:29:04.582-08:00Bajka o Fifi<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Tak naprawdę, to jest pierwsza bajka,
którą napisałam, by Maluch łatwiej zmierzył się z problem,
postawionym przez nową sytuację. Problem – trzeba przyznać - był
duży, bo inne dzieci na basenie dokuczały jej i jej koleżance z
bliżej nie wiadomych przyczyn. Bajka najpierw opowiedziana,
naczekała się by ją przeredagować, poprawić i opublikować. Taka
prawdziwa fifkobajka, bo Fifi bierze na siebie rozwiązanie
dziecięcego konfliktu. Dzisiaj wiem, że bajka ta utkwiła w pamięci
Malucha i jest opowiadana lalkom, misiom oraz adresatom kręconych za
pomocą tabletu lub komórki filmików. Prawdopodobnie spełniła
swoje zadanie, bo nowa grupa dzieci dla Malucha, przede wszystkim
staje się obietnicą dobrej zabawy.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W pewnym mieście, w sąsiedztwie
szkoły dla psów policyjnych, w domu z ogródkiem mieszkała sobie
Fifi – buldożka francuska.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fifi za każdym razem, gdy wychodziła
pobawić się w ogrodzie, oglądała i podziwiała przez siatkę psy
policyjne wykonujące ćwiczenia, trenujące, zmagające się z
nowymi wyzwaniami.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fifi skrupulatnie obserwowała je,
uczyła się i zapamiętywała wszystko co zdołała zaobserwować.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Któregoś dnia nie wytrzymała i
zawołała psy by podeszły do niej, do siatki – chciała się z
nimi zaprzyjaźnić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Owczarki niemieckie zignorowały jednak
jej zaproszenie. Śmiały się z Fifi, że buldożki mają duże
główki, małe móżdżki i wcale nie są ani mądre, ani zwinne. Bo
przecież nie mogą wysoko skakać, ani szybko biegać na swoich
króciutkich łapkach. Nie chciały tracić czasu na znajomość z
kimś tak nieporadnym.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Buldogi francuskie to jednak bardzo
uparta rasa, która tak łatwo nie odpuszcza. Dlatego Fifi zawołała:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ha! Boicie się konkurencji!
Obserwuję was cały czas i wiem na czym polegają wasze ćwiczenia.
Pozwólcie mi się sprawdzić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Psy policyjne były zdumione jej
odwagą. Stwierdziły, że co im szkodzi zaprosić Fifkę, najwyżej
znów się z niej pośmieją.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Następnego dnia rano, Fifi stawiła
się u sąsiadów, na placu ćwiczeń.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Okazało się jednak, że ćwiczenia
które oglądała przez siatkę, nie są tak łatwe jak jej się
wydawało. Nie miała też pojęcia jak się tropi ślady. Jej krótka
kufka i wciśnięty nosek, wcale nie ułatwiały jej zadania.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Psy policyjne śmiały się z Fifi i
jej nieudacznych poczynań. I znów buldożkowy charakterek dał znać
o sobie. Zdenerwowała się Fifi i naszczekała do owczarków:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Śmiać się każdy potrafi. Jeśli
jesteście takie mądre to nauczcie mnie tropienia!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Psy policyjnie nie spodziewały się
takiej reakcji. Mała Fifi weszła im na ambicję. Od tej pory
codziennie wczesnym rankiem, Fifi wymykała się przez dziurę w
siatce ogrodzeniowej i razem z owczarkami niemieckimi oraz
labradorami dzielnie ćwiczyła, wykonując wszystkie zdania. Nawet
te bardzo trudne dla jej krótkich łapek. Psy policyjne trzeba im
przyznać, szczerze dzieliły się swoją wiedzą i dużo Fifce
tłumaczyły oraz demonstrowały.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Choć Fifi nie potrafiła biegać
szybciej niż zawodowe psy policyjne i nie skakała tak wysoko jak
one, to mimo wszystko zwróciła swoją zawziętością, uwagę
trenerów. Wymyślili oni dla niej specjalne zadania logiczne.
Okazało się, że jest w nich najlepsza!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tego dnia Fifi odkryła marzenie
swojego życia: zapragnęła zostać psem policyjnym.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Znów owczarki i labradory śmiały się
z niej, na nic trenerzy tłumaczyli,że jest za malutka i zbyt wolna,
że w akcjach gdzie liczy się każda sekunda, potrzeba dużych
silnych psów. Fifi jednak się nie poddawała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wszystko zmieniło się, gdy któregoś
dnia psy policyjne zostały wezwane na poszukiwanie małej
dziewczynki, która zgubiła się w lesie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przez kilka godzin trwały poszukiwania
i trop dziewczynki urywał się przed zasypaną jaskinią.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fifi, która w tym czasie również
brała udział w poszukiwaniach, jak zresztą wszyscy sąsiedzi w
okolicy szukała dziewczynki z wielkim zaangażowaniem. Gdy psy
policyjne zatrzymały się w miejscu przerwanego tropu, Fifka nie
poddała się. Biegała po krzakach, i niuchała po całej okolicy.
W końcu znalazła lisią norę, która prowadziła do wnętrza
pagórka. Jako, że Fifka była mała, szybko się w nią wcisnęła,
by sprawdzić dokąd prowadzi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Choć momentami było ciasno, jej
krótkie ale grube łapki, sprawnie wypychały ją do przodu. Tak to
w krótkim czasie, Fifi przedostała się do małej jaskini, w której
słychać było czyjeś popłakiwania.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak, tak, to płakała zaginiona
dziewczynka, która już straciła nadzieję na pomoc i powrót do
mamy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dziewczynka najpierw się
przestraszyła, bo usłyszała chrapania, chrumkania i mlaski. Bo być
może nie wszyscy z Was wiedzą iż buldożki potrafią wydawać
mnóstwo dziwnych odgłosów, czasami bardziej przypominające
prosiaczki niż pieski.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fifka jednak nie pozwoliła by
dziewczynka na dobre się przestraszyła i szybko podskoczyła do
niej tuląc się, łasząc i liżąc.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dziewczynka zorientowała się, że
nadeszła pomoc. Wyściskała Fifkę, wygłaskała a potem
przywiązała jej do obroży swoją apaszkę. Fifi wróciła tą samą
drogą co przyszła, niosąc dobrą wiadomość dla poszukujących.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ależ było radości, gdy zziajana
Fifka stanęła przed głowiącymi się ekspertami policyjnymi z
dowodem na to, że dziewczynka żyje. Natychmiast podjęto
odpowiednie działania. Przyczepiono Fifi nadajnik lokalizujący.
Przed wejściem do lisiej norki Fifi założono również szelki, do
których przypięto mały wózeczek z prowiantem i latarką dla
dziewczynki. Fifi również niosła specjalny telefon, by dziewczynka
mogła nawiązać kontakt oraz list, w którym wszystko było
opisane, na wypadek gdyby telefon nie zadziałał.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fifi po raz trzeci przemierzała lisi
tunel. Dzięki nadajnikowi, wiedziano w którym miejscu znajduje się
dziewczynka. Opracowano plan by jak najszybciej do niej dotrzeć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fifi dzielnie dotrzymywała dziewczynce
towarzystwa. Razem czekały na ratunek zajadając kanapki a nim
zdążyły je skończyć, dotarła do nich ekipa ratowników.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wyobrażacie sobie ile było
radości, ile ściskania i tulenia. Fifi i dziewczynka wystąpiły
nawet w telewizji!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Oczywiście w nagrodę Fifi stała się
honorowym psem policyjnym do zadań specjalnych.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zawodowym psom policyjnym było trochę
głupio, że wcześniej śmiały się z Fifi. Na szczęście Fifka
szybko im przypomniała, że bez nich nigdy nie nauczyłaby się tak
dobrze tropić i psom humor się poprawił. Od tej pory podkreślają,
że każdy ma jakieś wady i zalety. Niekiedy rzekome wady mogą
okazać się zaletami, tak jak w przypadku fifkowego wzrostu oraz
krótkich, silnych łapek, bez których tak szybko dziewczynka nie
zostałaby uratowana.</div>
Perihttp://www.blogger.com/profile/17100325417026914769noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4136727634325868169.post-54944962105939733132015-09-19T13:55:00.001-07:002016-01-31T02:11:35.606-08:00O Królewnie z królestwa, które trzynaście kotów w godle posiadało.<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Pomimo różnych poglądów, archetyp wieży, księcia z bajki, pokutuje w naszych podświadomościach i czyni wiele niepotrzebnego zamętu w naszym życiu. Dlatego postanowiłam zrobić z tym porządek. Niech nowe pokolenie królewien oraz księżniczek ma wpajane właściwe i bardziej praktyczne przesłania ;)</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Za siedmioma rzekami, za siedmioma
górami i lasami, w Królestwie, które w godle miało 13 kotów, żyła
sobie pewna Królewna. Panna ta była kobietą piękną, lecz jeszcze
piękniejsze było jej czyste serce, a intelekt niejednemu mądrali
potrafił utrzeć nosa w dyskusjach.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Cieszyli się Król i Królowa ze
swojej jedynaczki i z niecierpliwością czekali dnia w którym
znajdzie się odpowiednio bogaty król, który zechce poślubić
Królewnę. Sami też nie mogli doczekać się wnucząt.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Łatwo się jednak mówi. Piękną,
mądra i bogata kobieta nie zgodzi się wyjść za pierwszego
lepszego bogacza. Tak też było i z naszą Królewną, która jedyne
czego pragnęła w życiu to miłości, a nie jakiś bogactw, które
miała od zawsze. Potrzebowała uwagi i miłości równie wielkiej,
jak ta którą ona sama potrafiła dawać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
No i masz babo placek! Zgłaszali się
różni królewicze, książęta. Księżniczka spotykała się z
nimi, rozmawiała, zabierała na spacery, lecz jakoś w żadnym nie
dopatrzyła się przyjaciela, a tym bardziej w żadnym się nie
zakochała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Król i Królowa robili się coraz
bardziej niecierpliwi i choć kochali bardzo córkę, to jednak nie
potrafili zrozumieć o co jej chodzi. Według nich gwarancję
szczęścia dawał bogaty mąż, a według ich córki miłość,
którą oni uważali za wielką fanaberię.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wyznaczyli siłą Królewnie kandydata
na męża - Króla sąsiedniego kraju. Bo to blisko jest, królestwa
można połączyć i stworzyć jeszcze większe, a i bogactw u
sąsiadów nie brakowało.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie miało znaczenia dla rodziców
Królewny, że kandydat na męża ma pstro w głowie i tylko
polowania, uczty i zabawa się dla niego liczyły. Owszem sąsiedniemu
Królowi bardzo podobała się nasza Królewna, ale wierzcie mi nie
miało to nic wspólnego z miłością.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie na darmo w godle królestwa było
trzynaście kotów. W tym kraju wszyscy przestrzegali zasady, że
zwierzęta to nasi przyjaciele, istoty które czują i zasługują na
szacunek. Nikt zwierząt nie krzywdził, dbał o każdą istotkę,
która potrzebowała ratunku, a zwierzęta odwdzięczały się tym
samym – dbały o swoich ludzi. Wiele lat temu koty uratowały
królestwo od głodu, gdy plaga myszy zagnieździła się w
spichlerzach z ziarnami, koty dzielnie polując uratowały zapasy
zbóż przed myszami. Właśnie na pamiątkę tego wydarzenia,
znalazły się w godle królestwa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Królewna, która jak już wiecie miała
bardzo dobre serce, przygarniała wszystkie biedne i opuszczone
kociaki. Kochała je, leczyła jeśli było trzeba, i szukała im
nowych domków. Sama miała w swoich komnatach, na stałe
mieszkających z nią, nomen omen trzynaście kotów w różnym
wieku. Kochane kociaki spały w przedziwnych miejscach: na
parapetach, w szafach, czaiły się nawet pod królewską kołdrą.
Oczywiście nikt im tego nie miał za złe, bo jakże miło jest
przytulić zmarznięte stópki do ciepłego i miękkiego futerka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Król Sąsiad sąsiad spacerując z naszą
Królewną i opowiadał jej jakim to on wielkim wojownikiem jest,
jaki odważny, jaki męski i silny i tak dalej i tak dalej. Ciągle
mówił o sobie. Gadając tak, chciał usiąść na jednym z krzeseł,
na którym akurat spał smacznie Bazylek, ukochany, czarny kocurek
Królewny. Król Sąsiad zamiast go wziąć na kolana, lub chociaż
delikatnie przełożyć w inne miejsce, złapał go za skórkę na
karku i rzucił w kąt przeklinając za nim brzydkim słowem!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I co o tym myślicie? Nikt mądry nie
chciałby dzielić życia z takim nieczułym narcyzem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Królewna wygoniła Króla Sąsiada z
zamku, tamten się obraził, poszedł na skargę do ojca Królewny, zapowiedział, że jego noga w tym królestwie już nigdy nie
postanie i niech się cieszą, że im wojny nie wypowie!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po tym wydarzeniu Król Ojciec
zzieleniał ze złości, kazał natychmiast zawołać Królewnę i za
karę
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
nakazał zamknąć ją w najwyższej
wieży zamku, aż do momentu gdy zgodzi się wyjść za mąż.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Źle się stało w rodzinie
królewskiej, nie było to mądre ze strony Króla.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
A tymczasem, jeszcze większe
nieszczęście spadło na nasze królestwo. Pod zamkiem w pieczarze,
tuż przy wejściu na wieżę zagnieździł się ogromny smok.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Paskudny wyjątkowo, cały czarny,
śmierdzący, ociekający czymś lepkim jak smoła.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy przelatywał nad królestwem, brud
z niego kapał i oblepiał schludne uliczki, kwiaty, trawniki oraz
ludzi. Smok stał się prawdziwym utrapieniem, pożerał olbrzymie
ilości zwierząt. Znów wizja ubóstwa zawisła nad królestwem. Na
dodatek smok ulokował się przy wejściu na wieżę. Drzwi
zablokował olbrzymim głazem, tak że teraz nawet gdyby Królewna
zgodziła się na warunki rodziców, to i tak nikt by jej z wieży nie
wypuścił.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Głaz był tak ciężki, że potrzeba
by było tygodnia aby go rozłupać, a smok opuszczał swoją
pieczarę najwyżej na godzinę. Wykorzystując ten czas dworzanie
podawali księżniczce jedzenie, które wkładali do spuszczanego na
linie małego koszyczka, gdyż tylko taki przechodził przez wąskie
okienko wieży.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Król osiwiał i przeklinał moment, w
którym ukarał tak srodze swoje dziecko, ale cóż było robić?
Tradycyjnie ogłosili, że jest smok do zabicia, pół królestwa i
królewna za żonę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nazjeżdżało się śmiałków, co
niemiara. Jak to bywa z taką ciżbą, rozrabiali, bili się między
sobą, nie tylko ze smokiem, hałasowali po nocach, śpiewali a z ich
obecności cieszyli się tylko karczmarze, ponieważ kandydaci na
pokonanie smoka pili olbrzymie ilości piwa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Lecz niestety, los ich był marny.
Żaden królewicz ani nie książę, nie mógł pokonać bestii.
Najpierw ruszali pędem do ataku, a potem jeszcze szybciej uciekali
od buchającego smoczego ognia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I nie ma się czemu dziwić, śmiałkowie
ci mieli nieczyste serca. Wszak wiadomo iż zabicie smoka, królewna
za żonę i bycie królem, nie przyciągało zacnych mężczyzn,
tylko tych którzy buńczucznością, rządzą sławy i bogactwa się
kierowali.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Królewna z żalem i beznadzieją
oglądała te wszystkie porażki, jeszcze do niedawna odważnych
rycerzy. Widziała nawet swojego niedawnego absztyfikanta, który
przybył by – jak oznajmił – łaskawie uratować sąsiadkę.
Lecz i jemu szczęście nie dopisało. Stanął wystrojony w
świecącą, złotą zbroję, zwieńczoną na hełmie olbrzymim
pióropuszem ze strusich piór, i zanim się obejrzał uciekał w te
pędy, aż się za nim kurzyło. Miał wiele szczęści, bo zbroja
była cała okopcona, stała się matowa i czarna, a z pióropusza
został jeden złamany kikut, co dość komicznie wyglądało – jak
jakaś złamana antenka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Królewna patrząc na ten widok z góry,
zaśmiała się w duchu, choć jej sytuacja do wesołych nie
należała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po jakimś czasie, śmiałkowie chcący
pokonać smoka, przestali przyjeżdżać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ludzie z królestwa klepali biedę i
stopniowo przeprowadzali się do innych królestw.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Król zapadł w głęboką zadumę,
siedział całymi dniami na tronie i wzdychał. Przestał się
odzywać. Na każde pytanie odpowiadał tylko westchnieniem. Królowa,
nie wiedząc co począć z tym wszystkim, zaszyła się w swych
komnatach i na kolanach przesuwała paciorki, modląc się o ratunek.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak upłynęły lata...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Któregoś dnia Królewna wyjrzała ze
swojej wieży by z nudów obserwować smoka, który akurat spał
smacznie chrapiąc po sytym obiedzie. Śmierdział jak dawniej, ale
Królewna nie zwracała już na to uwagi, po prostu przyzwyczaiła
się do tej woni.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Postanowiła porozmawiać ze smokiem,
tak dawno przecież z nikim nie rozmawiała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Panie smoku, panie smoku!!! -
wołała</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Czego? - odpowiedział smok
opryskliwie</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Czego pan od nas chce? Dlaczego
pan nam dokucza i mnie więzi?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Bo cię nie lubię, nie lubię was
wszystkich, a ciebie szczególnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ale dlaczego? Przecież nic panu
złego nie zrobiłam – dopytywała królewna</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Bo tak! Bo wszyscy ludzie są źli
i mnie krzywdzą, a zwłaszcza te wszystkie ślicznotki, które
myślą tylko o strojeniu się, chwaleniu swoją urodą i ilością
zalotników.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ja taka nie jestem – odkrzyknęła
Królewna</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Tak, tak, wszystkie tak mówicie,
gdy się boicie, a potem polewacie smołą i podstępem próbujecie
skrzywdzić. Znam ja już was kłamczuchy – żalił się smok.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Królewna nie miała pomysłu jak
przekonać smoka o swojej dobroci i czystych zamiarach, zapytała
więc:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Czego potrzebujesz, byś poczuł
się dobrze i bezpiecznie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Yyyyyyy - zaniemówił smok,
ponieważ nikt do tej pory, w jego długim smoczym życiu nie zadał
mu takiego pytania – nie powiem Ci – odpowiedział hardo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Coś jednak drgnęło w jego smoczym
sercu, bo układając się do snu rozczulił się nad sobą i tak
jakoś smutno mu się zrobiło.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Rano obudził się z pewną nadzieją,
spojrzał w okno wieży, nasłuchując czy Królewna już wstała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Coś tam w tym oknie mignęło, więc
podfrunął by zobaczyć z bliska.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Wiesz co? - zagadał do Królewny,
która już wstała i właśnie rozczesywała długie ciemne włosy
– Potrzebuję by ktoś mnie przytulił, ukochał i po prostu
pokochał – wyszeptał zmieszany – bardzo tego potrzebuję –
dodał. - Jeśli zostaniesz moją przyjaciółką, taką prawdziwą,
to obiecuję już nigdy nikomu nie dokuczać, a ciebie i twoje
królestwo będę chronił.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tym razem Królewna zaniemówiła.
Zastygła wpatrzona w smoka, z ręką uniesioną nad głową,
trzymając szczotkę. Ocknęła się jednak po chwili i rzekła</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Bardzo chętnie zostanę twoją
przyjaciółką, przytulę cię, tylko musimy sobie zaufać. Ja ci
obiecuję że nie ucieknę, ani cię nie okłamię, a ty mi obiecaj
że mnie nie zjesz gdy wyjdę z wieży.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- No dobra obiecuję – odrzekł
smok</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- I ja ci obiecuję –
odpowiedziała Królewna</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Królewna bała się w głębi ducha,
ale postanowiła skupić się na uczuciu prawdziwej przyjaźni i
miłości, by je jak najszczersze okazać smokowi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Smok tymczasem odwalił wielki głaz,
uwalniając wejście na wieżę i Królewna pierwszy raz od wielu
lat mogła stanąć na świeżym powietrzu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak ją ten moment uradował, że
rzuciła się ze szczerym uściskiem na szyję smoka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Smok, w pierwszym momencie nie
wiedział co robić, cały znieruchomiał, ale już po chwili i on
przytulił delikatnie kruchutką i drobniutką Królewnę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nagle poczuł się bardzo szczęśliwy,
bo w końcu ktoś go pokochał – tak po prostu. Podobna myśl
przyszła i Królewnie do głowy, że zamiast walczyć wystarczyło
tak po prostu, zaakceptować, polubić smoka. Oboje wyczuli, że
myślą o tym samym i zaczęli się śmiać. Smok rechotał
wypinając brzuchol i nagle wzrok Królewny przykuł jakiś błysk.
Skóra na smoczym brzuchu jakby pękła i to właśnie spod niej
coś błyskało.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Co to może być? – zastanawiała
się Królewna - Co Ci tam tak świeci na tym brzuchu?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Smok wygiął się by zobaczyć, o co
pyta Królewna. Faktycznie coś mu się tam rozpruło. Drapnął
pazurem i nagle oderwał sobie kawał czarnej, gumowej powierzchni,
którą wszyscy brali za jego skórę. Błysk roztoczył się
dookoła wielki, bo oto ukazała się przepiękna złota łuska.
Smok zaskoczony zaczął rozdrapywać pozostałe gumowe połacie, a
Królewna pomagała mu w tym z zapałem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Oboje byli zaskoczeni, tym co
odkrywają.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Choć do jeziora, umyjemy cię –
zaproponowała smokowi Królewna</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ech, nie ja się boję wody –
przyznał się przerażony smok</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- No co ty, smoki się niczego nie
boją, choć ze mną to cię w razie czego obronię – zażartowała
Królewna i smok posłusznie powędrował za nią.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W jeziorze domyli dokładnie każdy
zakamarek smoczego cielska. Tak w krótkim czasie śmierdzący,
czarny potwór, przeobraził się w pięknego, błyszczącego od
złota i dostojności, szlachetnego smoka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Woow – zawołała z zachwytem
Królewna – jaki ty jesteś piękny-</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Piękny? – zdziwił się smok</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Spójrz na swoje odbicie w wodzie
– doradziła Królewna</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Smok spojrzał i zaniemówił.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- To naprawdę ja? - pytał</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- No przecież, że nie ja –
śmiała się Królewna – ja stoję obok ciebie – i pomachała
do swojego odbicia – Będę bardzo dumna mając w twojej osobie,
takiego ochroniarza i przyjaciela.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Smok już nic nie powiedział, tylko
nieśmiało utulił Królewnę</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ale, ale jak to się stało –
dopytywała się Królewna – że ty aż tak zarosłeś brudem i
nie widziałeś swojego piękna?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Tuż po wykluciu się z jajka,
małe smoki są brązowe, kolory dostają dopiero po ukończeniu stu
lat. Zanim skończyłem setkę, pamiętasz jak opowiadałem ci, że
ludzie polali mnie smołą. Do tego bałem się wody i tak przez
lata narosła mi skorupa brudu. – wyjaśnił.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- To teraz wszystko rozumiem –
uśmiechnęła się Królewna – poczekaj tu na mnie, pójdę teraz
na zamek, uprzedzę wszystkich o nadejściu wspaniałego gościa.
Nic się nie bój, pamiętaj jestem twoją przyjaciółką, prócz
tego w moim królestwie szanuje się wszystkie istoty - jeśli nie
rozrabiają – dodała i puściła oko do smoka, odchodząc w stronę
wejścia na zamek.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Szok na widok wchodzącej Królewny w
zamku był wielki, Król wstał i biegnąc do córki, pierwszy raz od
lat przemówił:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Córko, córeczko! - wołał
ściskając Królewnę</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na te okrzyki wybiegła Królowa, która
porzuciła swoje paciorki i biegiem wpadła do sali tronowej, po czym
również zaczęła ściskać córkę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po dłuższej chwili Królewna
ucieszona widokiem rodziców i kotów, ponieważ one również
przybiegły przywitać swoją ukochaną panią, rozejrzała się
dookoła.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To co zobaczyła, zasmuciło ją
wielce.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pajęczyny zwisały z sufitu,
niepodpisane dekrety leżały porozrzucane wokół tronu, porozrywane
listy ze skargami poddanych, wysypywały się z wielkich koszy. Oj
zapuściło się to królestwo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ojcze, cieszę się, że bardzo
cię widzę i smucę jednocześnie widząc twoją bezradność –
rzekła Królewna – pozwolisz, że pomogę ci postawić królestwo
na nogi, przedstawię ci też naszego nowego przyjaciela, obrońcę
królestwa – to on mnie uwolnił z wieży i wcale nie chce mnie za
żonę - uśmiechnęła się mówiąc te słowa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Rób co chcesz córeczko –
ucieszył się Król – ja jestem najszczęśliwszym człowiekiem
na świecie widząc cię całą i zdrową, na wolności.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Skoro mogę robić co chcę –
wykorzystała chwilę Królewna – to chciałabym Wam przedstawić
naszego obrońcę i sprzymierzeńca. Poznajcie Złotego Smoka!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Król i Królowa pobiegli do okna za
Królewną, a widok który zobaczyli, dosłownie zbił ich z nóg. Zanim jednak zdołali ocenić czy to
strach czy zdziwienie nimi owładnęło, smok przemówił:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Witajcie Królu i Królowo,
chciałbym Was przeprosić za to całe nieporozumienie, które
nastąpiło. Jeśli pozwolicie, naprawię wszystko co zepsułem, a
przynajmniej spróbuję.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po tej przemowie smok zamknął oczy,
schylił łeb, złożył przednie łapy – chyba się
koncentrował... i nagle roztoczyła się wokół niego złota,
powietrzna fala. Krąg ten, w bardzo szybkim tempie się rozszerzał,
a czego dotknął zmieniało się w nowe, czyste, bogate, młodsze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak oto Królowi zniknęła siwizna i
zmarszczki z twarzy, Królowej bruzdy smutku na obliczu, poznikały
pajęczyny na zamku i w jednym niemalże momencie odżyło całe
królestwo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nikt wcześniej nie przypuszczał, że
Złoty Smok ma aż tak wielką moc, którą może pożytecznie
użyć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Radości było co niemiara. Świętowano
chyba przez tydzień, a gdy ludzie już się nacieszyli, powrócili
do zwykłego lecz szczęśliwszego życia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Królewna prócz władania królestwem,
zajęła się studiowaniem weterynarii i szerzeniem wśród innych
królestw wiedzy na temat pożyteczności kotów. Jeździła na
różne sympozja, wygłaszała referaty, pisała prace naukowe. Aż
pewnego razu, zgłosił się do niej po radę pewien Król, który
miał problem z plagą szczurów i myszy w swoim królestwie.
Musicie wiedzieć, że król ten był młody, mądry i bardzo
przystojny.... Od razu zaiskrzyło pomiędzy naszą Królewną a
mądrym Królem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak to niespodziewanie, gdy Królewna
poszła za głosem serca, zamiast walczyć ze smokiem –
zaprzyjaźniła się z nim, zrealizowała swoje pasję, na koniec
spotkała miłość swojego życia..... bo wszystko dzieje się we
właściwej kolejności i czasie, a miłość okazała się
najpotężniejszym orężem w drodze do szczęścia własnego i
niejednego królestwa...</div>
Perihttp://www.blogger.com/profile/17100325417026914769noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4136727634325868169.post-40044957028169109212015-08-30T10:09:00.001-07:002015-09-19T14:00:41.739-07:00Bajka o pasji, odwadze oraz małej aferze kryminalnej<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Dzieci obawiają się wielu nowych czynności. Najprostszą drogą na przełamanie obaw i lęków jest sprowokowanie by dziecko wyobraziło sobie sytuację, której się obawia, w atmosferze sukcesu. Tak trenują sportowcy, zaczynają od treningu mentalnego, dopiero potem przechodzą do treningów fizycznych. Bajka ta powstała, by pomóc przełamać lęk przed jazdą na rowerze. </i> <br />
<br />
W pewnym drewnianym domku, otoczonym
drzewami, mieszkała sobie dziewczynka. Miała na imię Weronika,
chodziła już do pierwszej klasy i muszę Wam powiedzieć, że miała
ona bardzo dużo talentów, jak na dziewczynkę w tym wieku. Lubiła
rysowanie, malowanie i lepienie z plasteliny. Śpiewała najładniej
z całej rodziny, kochała tańczyć, jeździć na rolkach... i
wiecie co jeszcze? Kręciła dużo śmiesznych filmików. To był
rodzaj weronikowego pamiętnika. Były w nim śmieszne miny, różne
psikusy oraz cała gromada jej zwierzątek.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bo ta Weronika miała chyba najwięcej
zwierząt ze wszystkich dzieci jakie znam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W jej domu niewątpliwie rządziły
koty. Było ich aż pięć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pierwszą najważniejszą kotką była
Tedi. Najważniejszą, ponieważ pozostałe koty zawsze liczyły się
z jej zdaniem. Tedi była cała w biało-czarne łatki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Druga kotka, szara w paseczki -
Kalafior, którą tata Weroniki nazwał tak dziwnie, chyba dlatego że
lubiła spać na jego dawnym komputerze nazywanym kalafiorem. Skąd
ta dziwna nazwa, tego Weronika nie pamięta, była wtedy zbyt malutka
aby cokolwiek pamiętać. Dziś tego komputera już od dawna nie ma w
domu, więc nie ma co się zastanawiać. Najważniejsze, że Kalafior
ma bardzo oryginalne imię jak na kotkę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejna to Izis, również łaciata,
tym razem biało-szara kocica, uwielbiała się tulić i wskakiwać
na kolana. Zupełnie nie bała się obcych i wszystkich zagadywała
miałczeniem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Była jeszcze długowłosa, biała
kotka Marcysia, z jednym okiem żółtym a drugim niebieskim.
Marcysia miała swój świat i zachowywała się się jak kocia
księżniczka. Po każdym czesaniu przechadzała się po pokoju
pokazując wszystkim jaka jest piękna, a potem znikała gdzieś w
zakamarkach domu lub ogrodu, zajmując się dumaniem o swojej
urodzie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rudi, to jedyny kocur w domu. Jak jego
imię wskazuje, był cały rudy w pomarańczowe paseczki. On
najczęściej siedział w ogrodzie pilnując - swojego terytorium –
przed obcymi kocurami. Tyle o kotach, ale to dopiero początek opisu
zwierzątkowej rodziny. Weronika miała też dwa pieski: buldożkę
francuską Fifi oraz yorkę Wiki. Fifi była dość majestatyczna w
porównaniu do szybko biegającej i wiecznie ruszającej się Wiki,
lecz pomimo tak różnych charakterów były to najlepsze
przyjaciółki. Uwielbiały się ze sobą bawić w ganianego lub psie
zapasy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W korytarzu, w olbrzymiej klatce
mieszkały dwa zwariowane szynszyle: Tomasz i Oliwia. W ciągu dnia
spały przytulone jak dwa kłębuszki, za to w nocy urządzały istne
harce. A to skakały po wysokich półkach klatki, a to biegały w
kołowrotku lub zażywały piaskowych kąpieli. W tych hałasach,
choć nieco ciszej wtórowały im mieszkające w klatce obok
kosztaniczki: Zuzia i Marysia, dwa chomiki i czasami świnka morska.
Świnka Morska – Lola – jako jedyna z gryzoni mogła swobodnie
poruszać się po domu. Wychodziła ze swojego domku kiedy tylko
chciała. Czasami był to dzień, czasami noc. Lola była bardzo
posłuszną świnką, która, załatwiała się tylko w jednym
przeznaczonym do tego miejscu i nie obgryzała prawie niczego. Stąd
tak duże zaufanie Weroniki do świnki. Tylko wiecie co, Lola miała
jedną słabość, której nie mogła przezwyciężyć. Mianowicie
bardzo przyjaźniła się z papugą nimfą Rastusiem. On również
mógł wychodzić ze swojej klatki i często wędrował po podłodze
za Lolą. Lubił też siadać na śpiących kotach lub psach i iskać
ich futerka, ale spacery po domu w towarzystwie świnki lubił
najbardziej. Tylko ta Lola miała obsesję na punkcie obgryzania
papuziego ogona. Biedny Rastuś nie mógł pochwalić się długim
ogonem jaki mają zazwyczaj nimfy, jego był nieco skrócony i lekko
pofalowany na brzegach. Nie przeszkadzało mu to jednak specjalnie, w
końcu piórka odrastały. Jedynie Weronika groziła śwince palcem.
Lubiła gdy jej zwierzęta są zadbane i ładne.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wszyscy goście, którzy odwiedzali
drewniany domek, lubili wesołą gromadę zwierzaków, ale
najbardziej zachwycali się olbrzymim akwarium, które umownie
oddzielało kuchnię od pokoju. Stanowiło ono rodzaj bufetu, na
którym przyrządzało się posiłki, kroiło kanapki, obierało
warzywa itd.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika uwielbiała wieczorami
przykładać buzię do szyby i wyobrażać sobie, że jest syrenką
pływającą razem z tymi wszystkimi rybkami. To było lepsze niż
telewizja. W akwarium prócz rybek, mieszkały jeszcze ślimaki i
małe słodkowodne krewetki, na cienkich nóżkach z długimi wąsami.
Welony czyli złote rybki, zawsze gdy Weronika była blisko,
podpływały do niej i sprawdzały czy przypadkiem nie sypie im
jedzenia. Takie małe, wiecznie głodne łakomczuchy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W pokoju dziewczynki mieszkały w
słoiku patyczaki. To są takie owady, które prawie wcale się nie
ruszają i na pierwszy rzut oka wyglądają jak suche patyki.
Wszystkie koleżanki odwiedzające Weronikę w jej domu, nabierały
się na nie. Myślały, że w słoiku są tylko suche gałęzie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Hi hi hi... - zazwyczaj, wtedy
chichotała Weronika i odważnie dotykała patyczaka palcem, aby się
drobinę poruszył i udowodnił swoje istnienie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasowo dziewczynka gościła też
wróbelka ze zwichniętym skrzydełkiem. Znalazła go w parku podczas
spaceru z psami. Tak naprawdę to znalazła go Wiki. Weronika zabrała
ptaszka do wujka weterynarza, który uczy ją jak dbać i opiekować
się zwierzętami. On to właśnie opatrzył chore skrzydełko
wróbla, wyjaśnił jak długo ptaszek powinien pozostać w gościnie
u dziewczynki, by w pełni wyzdrowieć. Jak go karmić i co zrobić
aby dziki wróbel jak najmniej się stresował przebywaniem w domu.
Wujek śmieje się, że może kiedyś Weronika przez swoją miłość
do zwierząt, przejmie po nim prowadzenie jego gabinetu. Ale tego
Weronika jeszcze nie jest pewna. Nie wie co chce robić w
przyszłości. Na szczęście ma dopiero siedem lat i nie musi teraz
podejmować decyzji.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W każdym razie, dom Weroniki był
pełen zwierząt i ona sama nigdy do końca nie była pewne ile tych
zwierzaków razem z nią mieszka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A to wszystko dlatego, że Weronika
miała bardzo dobre serduszko i przygarniała wszystkie porzucone
przez innych zwierzęta, które albo zostawały u niej na stałe,
albo dostawały nowe domy i odpowiedzialnych, prawdziwie kochających
właścicieli.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dzień Weroniki wcale do łatwych nie
należał, ponieważ wszystkie te istotki należało nakarmić,
uczesać, posprzątać w klatkach i kuwetkach. I tu należy przyznać,
że większość dzieci, gdy prosi rodziców o zwierzaka, obiecuje że
będzie się nim zajmować, tak nasza Weronika naprawdę tej
obietnicy dotrzymywała, rzeczywiście kochała i dbała o wszystkie
swoje zwierzęta.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zastanawiacie się też zapewne jak to
się działo, że te wszystkie zwierzęta nie pozjadały się?
Dlaczego żaden z kotów nie miał ochoty na chomika lub wróbelka?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Otóż zdradzę Wam pewien sekret,
tylko nie mówcie o tym nikomu: Weronika znała mowę zwierząt.
Potrafiła z nimi rozmawiać, a wszystkie zwierzęta jej słuchały,
nawet patyczaki.... no prawie wszystkie, bo pamiętacie co robiła...
świnka Lola?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika wyjaśniła swoim
podopiecznym, że mieszkając z nią stanowią jedną wielką
rodzinę, w której wszyscy się kochają i nikt się nie zjada ani
nie krzywdzi. Dlatego w domku Weroniki na jednej kanapie, tuląc się
do siebie spały jednocześnie psy, koty, świnka morska oraz papuga.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak jak Wam wspominałam, nasza
bohaterka miała dużo talentów, dużo czasu spędzała na dworze,
wspinając się po drzewach, jeżdżąc na rolkach. Potrafiła nawet
jeździć na łyżwach i nartach. Zazwyczaj była bardzo odważna,
jednak nie wiadomo dlaczego bała się jeździć na rowerze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tata kupił Weronice piękny, różowy
rower, z koszyczkiem z przodu kierownicy, wstążeczkami na bokach
rączek. Taki wymarzony pojazd każdej dziewczynki. Niestety po
kilku próbach nauki jazdy Weronika nie polubiła roweru. A że była
bardzo stanowcza w tym nielubieniu, rower kolejny sezon stał
samotnie w garażu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z nadejściem wiosny, tata próbował
namówić Weronikę, kilka razy, by jednak spróbowała się
przekonać do roweru. Zachęcał ją wizją wspólnych wycieczek po
okolicy. Nic z tego. Weronika zaszyła się w swojej skrytce na
drzewie wraz z kotami na długie godziny i nie wyszła z niej póki
tacie nie przeszła ochota na wycieczki rowerowe.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem koty próbowały wytłumaczyć
Weronice, że jazda na rowerze to nic trudnego. Skąd koty o tym
wiedzą – nie mam pojęcia. Przyznam, że nigdy nie spotkałam kota
jadącego na rowerze, ale ponoć koty wiedzą wszystko, więc uznajmy
że miały dobre argumenty.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Weroniko – opowiadała Tedi –
wystarczy, że złapiesz równowagę, gdy wsiądziesz i ruszysz na
rowerze. To dużo łatwiejsze niż utrzymanie równowagi na łyżwach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika nic nie mówiła. Szczerze
mówiąc była zła, że koty nie rozumieją jej buntu rowerowego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Mi się bardzo podoba ten różowy
kolor i koszyk – dodała Marcysia – mogłabym jeździć w takim
koszyku</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Oj dziewczyny – wtrącił się
Rudi – wy się nie znacie i uważacie, że najważniejszy jest
kolor, a tu liczy się technika! Technika jazdy, jest bardzo prosta.
Wsiadasz na rower, jedną nogą się odpychasz, drugą naciskasz
pedał i jedziesz. Proste? Proste – sam sobie odpowiedział.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I koty zaczęły dyskutować, który z
nich ma lepszy sposób na jazdę rowerową.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdyby nie tata kręcący się po
ogrodzie, Weronika już dawno zostawiłaby koty same z ich
przemądrzałymi radami, a tak musiała ich wysłuchiwać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na szczęście był to już koniec
dnia. Dziewczynka zeszła z drzewa, szybko przemknęła się do
kuchni, zrobiła sobie dwie kanapki i zaszyła się tym razem w swoim
pokoju.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Następnego dnia, szczęśliwie wszyscy
zapomnieli o rowerowym prześladowaniu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika od rana bawiła się w to co
lubi najbardziej, czyli kręceniem filmów. Filmowała tabletem, tym
razem psie zabawy w ogrodzie. Fifka i Wiki turlały się po trawie,
skakały ze szmatą do wycierania podłogi, która akurat suszyła
się na płotku i spadła zdmuchnięta przez wiatr. Ganiały się
szarpiąc ją, trzepiąc – wyglądało to przezabawnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Będzie z tego śmieszny filmik –
myślała Weronika.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nagle usłyszała gwizdanie czajnika,
które się nasilało i nasilało.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czy nikt nie może wyłączyć tej
wody? - pomyślała zdenerwowana – ten gwizdek psuje mi film!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Odłożyła tablet i pobiegła do
kuchni wyłączyć gaz pod gotującą się wodą.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy wróciła dosłownie po chwili, w
ogrodzie zastała przerażoną Fifi – samą!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Gdzie jest Wiki? - zapytała
buldożkę?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jakiś pan fskoczył do ogrodu i
ją zabrał – odpowiedziała drżącym głosem Fifi</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jak to?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Sama zobacz – sunia wskazała
mordką na wciąż nagrywający film tablet</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie mamy teraz na to czasu –
Weronika szybko podejmowała decyzje – W która stronę poszedł
ten pan?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tam pobiegł do parku!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Gońmy go! Ty go wytropisz</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ale ja go nie dogonię, mam za
krótkie łapki i ty też biegasz folniej od niego, to jest dorosły
mężczyzna!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie ma chwili do stracenia –
krzyczała zdenerwowana Weronika – biorę rower!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Fifi zaniemówiła, przełknęła
tylko ślinę i patrzyła jak Weronika wyciąga rower z garażu.
Zanim zdążyła pomyśleć o tym co się dzieje, dziewczynka
wsadziła ją do koszyka, wyprowadziła swój różowy pojazd na
ulicę iiii.....</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przypominając sobie to wszystko co
mówił jej tata oraz koty, usiadła na siodełku, prawą nogą
nacisnęła pedał, lewą odepchnęła się od ziemi, chwilę
pokręciła kierownicą dla złapania równowagi i nie wiedzieć
kiedy, już jechała parkową alejką.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Masz trop? Mów w która stronę
mam jechać!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Prosto, w stronę stawu – sapała
niuchając Fifi, nie wierząc w to wszystko co się dzieje</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika pędziła na rowerze, prawie
nie zastanawiając się co robi. Miała tylko jeden cel: dopaść
jak najszybciej porywacza Wiki. Nie zwracała uwagi na pęd
powietrza, choć jechała bardzo szybko, jak na swoją pierwszą
samodzielną jazdę rowerową. Uważała tylko by nie wpaść w
jakiś dół, wchodzić delikatnie w zakręty i nikogo po drodze nie
rozjechać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- To on! To on! – zaczęła
szczekać Fifi</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rzeczywiście, alejką parkową wzdłuż
stawu szybkim krokiem szedł mężczyzna, ewidentnie coś upychając
za pazuchą kurtki.Był ogromy</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Co mogę teraz zrobić? On jest za
duży – gorączkowo myślała Weronika. Rozejrzała się dookoła
i zobaczyła zbliżający się patrol policji. Podjechała do nich i
szybko wykrztusiła:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ten pan ukradł mi pieska, zabrał
go z mojego podwórka! - wskazała palcem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Policjanci pędem ruszyli w pościg za
szybko odchodzącym mężczyzną. Szczęśliwie oni też potrafili
szybko biegać. Stanęli przed człowiekiem, który faktycznie za
pazuchą ukrywał Wiki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika podjeżdżając do nich
zobaczyła, że coś jest jednak nie tak. Jakoś nie odbierają mu
pieska.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ten pan twierdzi, że pies jest
jego – zwrócił się policjant do pełnej oburzenia dziewczynki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No tego to już było za wiele.
Weronika zacisnęła zęby, bez słowa wyjęła z koszyczka tablet,
który przezornie zabrała ze sobą. Odnalazła właściwy fragment i
pokazała policjantom swój ostatni filmik z bawiącą się Fifi oraz
Wiki. Była tam również ta cześć filmu, której wcale nie miała
w planach nakręcić, a był to fragment w którym złodziej zabierał
Wiki z ogrodu. Tak wyraźne ujęcie było niezbitym dowodem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zły człowiek, widząc że jest bez
szans, rzucił Wiki w jednego z policjantów, który na szczęście
miał szybki refleks i złapał w porę pieska. Drugi policjant
puścił się w pogoń za zbiegiem i tyle ich Weronika widziała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Chodź zaprowadzę cię do domu,
musimy spisać zeznania – rzekł rezolutnie policjant z szybkim
refleksem - mam nadzieję, że kolega go złapie, on jest naszym
najlepszym biegaczem – powiedział z dumą o koledze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika westchnęła i pozwoliła się
odprowadzić do domu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy tak wędrowała przez park, tuląc
Wiki w ramionach, już spokojna i bezpieczna w towarzystwie stróża
porządku, zaczęła sobie powoli uświadamiać co się stało.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Patrzyła kątem oka na rower, który
prowadził policjant i uświadomiła sobie jak fajne jest to
urządzenie. W pamięci odtworzyła jak szybko jechała, jaką
przyjemnością był pęd powietrza i wiatr we włosach...
Uśmiechnęła się do samej siebie i mocniej przytuliła Wiki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wieczorem niespodziewanie, choć już
wszelkie formalności i zeznania zostały spisane, pod drewniany dom
zajechał policyjny radiowóz. Wysiadło z niego tych samych dwóch
policjantów, którzy złapali złodzieja Wiki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dobry wieczór państwu –
przywitali się chórem i z uśmiechem</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Przyjechaliśmy pogratulować ci
Weroniko, ponieważ dzięki tobie zdemaskowaliśmy szajkę psich
złodziei – wyjaśnił najszybciej biegający policjant. - Ten
złodziej, którego złapaliśmy wszystko nam wyśpiewał.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tak – dodał drugi, ten od
refleksu – kradli psy, a potem zgłaszali się jako rzekomi
znalazcy i wyłudzali nagrody. Oj będą mieli czas na przemyślenie
swoich złych uczynków.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ale my mamy jeszcze jedną prośbę
do ciebie Weroniko – rzekł z tajemniczym uśmiechem policjant
biegacz. - Nasz komendant chce cię jutro odznaczyć medalem za
wzorową postawę obywatelską. Bez Twojego pościgu i filmu, który
jest niepodważalnym dowodem, tak łatwo byśmy nie wpadli na trop
tych ludzi. Czy zechcesz wystąpić razem z nami w wywiadzie do
telewizji?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze – skromnie zgodziła się
Weronika, rumieniąc się przy tym prześlicznie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To była całkiem niezła uroczystość
w komendzie policji. Sam pan komendant w galowym mundurze odznaczał
Weronikę złotym medalem. Grała orkiestra dęta, a pan z wielkim
bębnem wybijał dudniący rytm. Błyskały flesze i tak jak
zapowiedzieli policjanci na zakończenie podeszła pani z mikrofonem
i pan z profesjonalnym sprzętem filmowym.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronka z policjantami przed kamerą,
jeszcze raz opowiedzieli w jaki sposób złapali złodzieja. Pani
redaktor wysłuchała opowieści o porwaniu Wiki z zapartym tchem, a
na koniec zapytała:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czy chcecie coś na zakończenie
powiedzieć naszym telewidzom, tak prywatnie, od siebie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tak, ja chcę – śmiało
zgłosiła się Weronika – Ja bardzo chcę wam wszystkim
przypomnieć, że zwierzęta to nasi najlepsi przyjaciele, którzy
nas szczerze kochają, mają swoje uczucia, radości i smuteczki.
Dlatego tak ważne jest abyśmy nigdy ale to nigdy ich nie porzucali
i właściwie o nie dbali. To są żywe istoty nie zabawki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pani dziennikarka zaniemówiła, nie
spodziewała się aż tak poważnego apelu z ust małej dziewczynki.
Wyjąkała coś tylko, a potem machnęła ręką do kamerzysty i
dodała:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Te moje jąkania na koniec
wytniesz – a zwracając się do Weroniki dodała z uśmiechem –
Dzięki tobie zaczynam wierzyć w przyszłe pokolenia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
O co chodziło tej pani, Weronika
dokładnie nie wiedziała, natomiast czuła się już głodna i
zmęczona, nabrała ochoty na powrót do domu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedząc przy kuchennym stole, jedząc
rosół, w otoczeniu psów i wszystkich kotów, Weronika
niespodziewanie zapytała:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tato, a pojeździmy jutro rowerami
po parku?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tata zakrztusił się właśnie
połykanym rosołem, patrząc z niedowierzaniem na Weronikę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- D-dobrze – odpowiedział
zaskoczony ale i uśmiechnięty, gdy już uporał się z
przełknięciem makaronu – pokażę ci miejsce w parku, gdzie
jest ukryty pewien skarb. Chcesz?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weronika uśmiechnęła się do taty,
a tata do Weroniki i tak uśmiechając się w milczeniu kończyli
obiad, bowiem czekały na nich ciekawe wycieczki i wiele niezwykłych
skarbów do odkrycia.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidy33NiIUhOcSxEEMLUWP6tlnRygacYRAC2sI2Sc5sgrBOzQwrCdpze4kQg9PG_rbaoY38p9WT_reR4chcZtCuQyV41EjkjIf9DGRJNl3FHNvEei7X8qnZIJjRtII1ba1HOU2JGP078DFI/s1600/11009898_10206081890112069_3559942435448483628_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidy33NiIUhOcSxEEMLUWP6tlnRygacYRAC2sI2Sc5sgrBOzQwrCdpze4kQg9PG_rbaoY38p9WT_reR4chcZtCuQyV41EjkjIf9DGRJNl3FHNvEei7X8qnZIJjRtII1ba1HOU2JGP078DFI/s1600/11009898_10206081890112069_3559942435448483628_n.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak Fifi kocha Pana Policjanta fot. Joanna Hrk</td></tr>
</tbody></table>
</div>
Perihttp://www.blogger.com/profile/17100325417026914769noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4136727634325868169.post-61424274123307215952015-08-27T07:08:00.000-07:002015-09-19T14:04:23.961-07:00Jak zostać mądrą księżniczką<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Nieśmiałość i lęk przed nieznanym, to zmora niektórych dzieci. Ta bajka ma na celu przełamanie obaw przed poszerzeniem strefy komfortu</i> <i>i ukazanie korzyści jakie płyną z odkrywania nieznanego.</i><br />
<br />
<br />
Za siedmioma ulicami, za siedmioma
sklepami, całkiem niedaleko dużego osiedla, w małym domku z
ogródkiem mieszkała wraz z rodzicami, dziewczynka o imieniu Asia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia była najzwyklejszą dziewczynką
pod słońcem. No, może nie była zbyt duża. Właściwie to była
najniższa w klasie Ic, i wszyscy wołali na nią Mała Asia. To
bardzo smuciło dziewczynkę, bo wcale nie chciała być mała.
Marzyła by być już dużą i to nie tylko dorosłą, ale pragnęła
być jedną z najwyższych dziewczynek w swojej klasie, by już nikt
nigdy nie nazwał ją „Małą Asią”.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia ukończyła siedem lat i choć
dziadek cały czas przypominał jej o tym jaka już jest dorosła i
odpowiedzialna, to Asia wcale a wcale się taka nie czuła. W klasie
miała tylko jedną koleżankę, z którą czasami rozmawiała. Za to
bardzo często dokuczali jej chłopcy, wrzeszcząc za nią na
przerwach – Maluch, Mała Asia, Mała Asia! - Nienawidziła ich za
to. Przez to wszystko Asia, która i tak z natury była wstydliwa,
wstydziła się jeszcze bardziej. Do głowy jej nie przyszło aby
zacząć rozmowę z jakąś dziewczynką z klasy. Bała się, że
zaczepiona dziewczynka, zamiast miło z nią porozmawiać, będzie
się naśmiewała z Małej Asi. Dlatego bohaterka naszej historyjki,
zamiast bawić się z dziećmi na przerwach, nawiązywać przyjaźnie
i znajomości, uciekała w świat fantazji. Wyobrażała sobie
królewskie bale, na których tańczy jako jedna z najpiękniejszych
księżniczek, przygody, w których ratuje świat, elfy i wróżki,
które czarami odmieniają jej życie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak upłynął Asi samotny rok szkolny.
Odbyło się uroczyste zakończenie roku, dumni rodzice podziwiali
jej pierwsze w życiu świadectwo szkolne, na którym było wyraźnie
napisane, że Asia zdała do drugiej klasy. A następnego dnia
nastały wakacje.....</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jak cudownie było wylegiwać się w
łóżeczku, nie musieć wstawać tak wcześnie. Asia była prze
szczęśliwa. Również dlatego, że przyjechała do niej babcia, aby
opiekować się wnuczką, gdy rodzice będą w pracy. Babcia jest
kochana, gotuje pyszne obiadki, zna mnóstwo ciekawych historyjek.
Pozwala na wszystko i czasami nawet, potrafi się bawić zabawkami.
Taak, wakacje są cudowne – myślała Asia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czas mijał, upłynęły dwa pierwsze
tygodnie wakacji, aż tu nagle stało się coś, co się po prostu
nie mieści w głowie!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Babcia dostała zaproszenie na wyjazd
do sanatorium. Tak nagle, bez uprzedzenia. Asia nie mogła tego
pojąć, ale najgorsza w tym wszystkim była reakcja rodziców.
Wiecie co oni wymyślili? Postanowili wysłać Asię na kolonie!!!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia płakała cały dzień, nie
chciała nic jeść.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ci rodzice nic nie rozumieją! -
myślała - Jak mogą tak mnie krzywdzić?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na nic się zdały tłumaczenia babci,
że taki niespodziewany wyjazd do sanatorium to dar losu, że takie
okazje się nie zdarzają, że jedzie ze swoją przyjaciółką, i że
wróci zdrowsza i wypoczęta itd. itd. Dla Asi nie miało to
znaczenia, czuła się źle bo skrzywdziła ją nawet jej ukochana
babcia. Jak mogła ją tak zawieść?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A rodzice? Oni też próbowali
opowiadać jak to fajnie jest na tych koloniach, jakie przygody ją
czekają, nowe koleżanki, koledzy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Aha – myślała Asia – czekają
mnie trzy tygodnie dokuczania, samotności i to jeszcze gorzej niż w
szkole, bo do domu wrócę dopiero po baaardzo długim czasie.
Oczywiście próbowała wyjaśnić rodzicom swoje obawy, ale rodzice
jej nie wierzyli, mówili tylko, że przesadza.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I co wy byście zrobili w takiej
sytuacji? Asia potrafiło tylko jedno. Płakała rzewnie w poduszkę
i wyobrażała sobie jak odchodzi w świat. I niech rodzice żałują,
że ją tak skrzywdzili. Kiedy wyobrażała sobie tę sytuacje, było
jej jeszcze bardziej żal samej siebie, więc płakała więcej, tak
że niemal zabrakło jej łez, lecz nic a nic to nie zmieniło.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W przeddzień wyjazdu, rodzice
spakowali Asi wielką torbę na kółkach. Mama wyjaśniła co wkłada
do środka, jak używać niektórych rzeczy, np. płynu do prania.
Strasznie dużo ich tam zapakowała. Po wielkim mocowaniu się,
upychani oraz dociskaniu, udało się w końcu zapiąć suwaki w
napęczniałej od nadmiaru zawartości torbie. Tata zastanawiał się
jak potem Asia sama to wszystko spakuje i jak poradzi sobie z
zapinaniem, ale mama ucięła rozważania, mówiąc że duża już
córeczka poprosi panią opiekunkę o pomoc.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wieczorem układając Asię do snu,
mama dwa razy dłużej czytała dziewczynce książkę i trzy razy
mocniej ją wyściskała przed zgaszeniem światła. Mówiła, że
jest z niej dumna, ale Asia wolała myśleć, że mama ma wyrzuty
sumienia i stąd ta cała troska oraz komplementy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mama wychodząc z pokoju zgasiła
światło....</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia długo nie mogła zasnąć,
wierciła się, płakała i bała. Bała się wyjazdu, nadal, ale
prócz tego bała się jeszcze stwora spod łóżka. Zawsze, kiedy
czuła się źle ten stwór dawał o sobie znać. A to skrobaniem, a
to mruczeniem, czasami trzaskaniem. Asię paraliżował strach tak
bardzo, że obgryzała paznokcie. Oczywiście nikt jej nie wierzył,
gdy opowiadała o stworze. Mama beształa ją tylko za paznokcie, a o
stworze nawet słyszeć nie chciała.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozumiecie więc, jak bardzo Asia bała
się tej nocy?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I jak to zwykle bywa, właśnie w
takiej beznadziejnej sytuacji, nastąpiły rzeczy niezwykłe. Zaczęło
się od chichotania, gdzieś pod sufitem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia spojrzała w tamtym kierunku i
zobaczyła świecący punkcik, który stopniowo rósł i rósł, aż
stał się białą, chichoczącą panią, ze skrzydełkami ważki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia w pierwszym odruchu schowała się
pod kołdrę, ale zaraz pomyślała, że ta pani jest ładna i się
śmieje, więc nie może być zła, tylko musi być dobra.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wystawiła czubek głowy, tak aby
obserwować świecącą postać. Chichocząca pani sfrunęła z
sufitu i usiadła na brzegu asiowego łóżka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Witaj księżniczko, jestem Ciocia
Śmieszka, dobra wróżka. Przychodzę do wszystkich dzieci, które
za dużo płaczą, by je rozśmieszyć. Ty ostatnio pobiłaś
olbrzymi rekord. Płakałaś najwięcej ze wszystkich dzieci na
świecie, więc oto jestem by Ci pomóc i przywołać uśmiech na
twojej buzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia nie była w stanie nic powiedzieć,
obserwowała tylko prześliczną Ciocię Śmieszkę i słuchała z
niedowierzaniem, tego co ona mówi. Trzeba przyznać, że ciocia
Śmieszka była wyjątkowa. Śmiała się tak pięknie i była taka
ładna, że Asia gdyby nie strach też by się z nią chętnie
pośmiała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem dobra wróżka kontynuowała
swoje wyjaśnienia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Joanno, ty jeszcze tego nie wiesz,
ale jesteś prawdziwą księżniczką z Krainy Tajemnic. Czy
chciałabyś zobaczyć swoje królestwo, czy wolisz pozostać tutaj
i być Małą Asią?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia nie dowierzała, temu co słyszy.
Owszem, nie raz marzyła o tym i często bawiła się w księżniczkę,
ale w Krainie Fantazji przecież nigdy nie była. A co z rodzicami,
oni też są z tej krainy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ciocia Śmieszka chyba czytała w jej
myślach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Księżniczko, Kraina Tajemnic
rządzi się innymi prawami niż zwykłe życie tutaj. Tam czas
płynie zupełnie inaczej, a każdy z nas może żyć jednocześnie
w dwóch światach, tutaj i tam. Oczywiście jeśli tylko bardzo
tego chce. Teraz nadszedł moment abyś i ty podjęła decyzję, czy
chcesz żyć również w Krainie Tajemnic. Życie tam jest
przepiękne, pełne baśniowych zwierząt, przygód ale i trudnych
wyborów. Jeśli masz dobre serce nie masz się czego obawiać. Lecz
ostrzegam, czasami może być groźnie. Aby dostać się do Krainy
Tajemnic należy wykazać się wielką odwagą – czy jesteś na to
gotowa?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia zaczęła szybko przypominać
sobie, jak bardzo zawsze chciała być księżniczką. Mieć damy
dworu, stroje, klejnoty, mnóstwo przyjaciół do zabawy. Nadal nie
mogąc wykrztusić słowa, kiwnęła głową na znak gotowości.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- A więc Wasza Wysokość – och
jak bardzo podobał się Asi ten tytuł, aż ciarki ją przeszły po
plecach ze szczęścia – zapraszam na pierwszy sprawdzian. Zaraz
przyjdzie do ciebie twój przewodnik. Czekał on na ten moment od
wielu miesięcy. Tylko on może cię zaprowadzić do twojego
księstwa. Nie wolno ci stchórzyć, pamiętaj o tym –
zachichotała ciocia Śmieszka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia z przerażenia otworzyła szeroko
oczy, czuła jakiś wielki podstęp, jednak na wycofanie się było
już za późno.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Do zobaczenia w Krainie Tajemnic
księżniczko, pamiętaj nie bój się niczego – powtórzyła
odlatując wróżka. I tak jak się pojawiła, tak zniknęła, jako
mały punkcik na suficie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zapanowała zupełna ciemność. Taka
najgłębsza, jak to zawsze zaraz po zgaszeniu światła, zanim wzrok
przyzwyczai się do ciemności.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I właśnie w tych otchłaniach czerni,
spod łóżka zaczęły wydobywać się pomruki. Łóżko lekko
podskakiwało, a Asia znów nakryła się kołdrą dygocąc ze
strachu. Przez moment myślała, że serce podejdzie jej do gardła.
Drżąc, szybko analizowała wszystko co się wydarzyło i
przypomniała sobie słowa wróżki, by niczego się nie bała, i że
jest to tylko test. Tej myśli dziewczynka uchwyciła się kurczowo,
akurat w chwili, gdy spod łóżka wylazło coś wielkiego,
chrumkającego i sapiącego. To coś, po dłuższej chwili zaczęło
pogwizdywać sobie, chyba tak dla zabicia czasu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia zdziwiona, wyjrzała jednym okiem
spod kołdry. Przy jej łóżku stał wielki włochaty stwór z
rogami. Wyglądał jak ogromny, czarny pompon. Asię to duże coś
najpierw przestraszyło, ale zaraz potem wyczuła przyjacielskie
nastawienie. Może to przez to, że wygwizdywał wesołą melodyjkę?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia postanowiła być odważna. Wyszła
spod kołdry i przyglądała się ciekawie rogatemu pomponowi, choć
w każdej chwili była gotowa by znów schować się pod kołdrę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stwór widząc, że Asia w miarę
opanowała się, przestał gwizdać. Odchrząknął i zaskakująco
cieniutkim głosikiem zaczął mówić:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Wasza Wysokość, jestem twoim
przewodnikiem do Krainy Tajemnic. Mam cię tam dostarczyć całą i
zdrową, jeśli tylko tego zechcesz. A ty, jeśli się dobrze
spiszę, w nagrodę odznaczysz mnie imieniem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia jeszcze nie była w stanie wydobyć
z siebie głosu. Pamiętajmy że była bardzo nieśmiała i
wstydliwa. Lecz cieniutki głos stwora przekonał ją na tyle, że
była skłonna mu zaufać. Postanowiła podejść do niego by go
dotknąć. Ostrożnie wyciągnęła dłoń i pogłaskała niezwykle
miękkie futro. Włosy te nie przypominały sierści żadnych znanych
dotąd Asi zwierząt. Były grube, mięciutkie, trochę takie jak
wełna, z której babcia dziergała swetry na drutach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jaka jest decyzja Waszej Wysokości
?– zapiszczał stwór – przenosimy się?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze – cienkim głosikiem
odpowiedziała Asia spuszczając głowę, tak jak to zawsze robią
dzieci, które są bardzo ale to bardzo nieśmiałe.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Zapraszam, więc do podróżowania.
Proszę się we mnie wtulić i mocno trzymać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia, przylgnęła do miękkiego futra
stwora. Próbowała go objąć, ale on składał się chyba z samych
włosów. Umościła się w nim więc, otulając jak ciepłym szalem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Prawdziwy pompon – zdążyła
tylko pomyśleć zanim jakaś siła zassała ją razem ze stworem do
niewidzialnego portalu, a zaraz potem wyrzuciła na coś miękkiego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"> ***</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Potoczyli się razem po lawendowej,
pachnącej trawie. Był dzień, śpiewały ptaki, dookoła łąki na
której wylądowali, rosły różowe drzewa. W oddali na wzgórzu
stał... zamek? Zamek, a może coś, co w normalnych bajkach powinno
być zamkiem. Ta budowla wyglądała jak muszla wielkiego ślimaka,
tyle że z dużą ilością okiem i chorągwiami na szczycie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Oto cel naszej podróży Wasza
Wysokość. Gdy przekroczymy wrota twojego zamku, nagrodzisz mnie
imieniem, dobrze?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dobrze – nadal cicho i nieśmiało
odpowiadała Asia</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ruszyli w drogę ku zamkowi. Asia
przyglądała się ukradkiem stworowi. Co za dziwne stworzenie z
niego było. Nie miał nóg, poruszał się chodząc chyba na tych
swoich włoso-sznurkach, rogi wyrastały... chyba z głowy – jeśli
ją miał tam w środku. Oczy były w normalnym miejscu, ale chyba
wyrastały na specjalnych sznurkach, tak jak rogi u ślimaka. A buzia
to była długa, cienka trąbka zakończona ustami. Nie wiadomo czy
miał uszy, za to wydawał dużo dźwięków
charkająco-chrumkających.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- I ten piskliwy głosik – myślała
dziewczynka – Ależ on jest śmieszny i sympatyczny, szkoda że
tyle czasu się go bałam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wędrowali sobie równym krokiem (o ile
jedno z nich kroczyło), w milczeniu i podziwiali otaczającą ich
niezwykłą przyrodę. Ciocia Śmieszka miała rację, ta kraina jest
piękna i zupełni inna niż nasz ludzki świat. Droga nie była ani
twarda, ani kamienista, bardziej przypominała bieżnię, która
biegnie wokół boiska przy szkole Asi. Nie była też jednolitego
koloru, przez całą jej długość biegły tęczowe fale. Niektóre
krzewy przy drodze, miały zamiast kwiatów puchate kłębuszki w
pastelowych kolorach. Asia dotknęła jednego z nich, a puch oblepił
jej palce. Próbowała go strzepnąć, ale to coś za bardzo nie
chciało się odkleić. Stwór obserwował poczynania dziewczynki:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- To się je – wyjaśnił –
spróbuj, jest nawet dobre.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia oblizała palec, faktycznie te
puszki smakowały jak wata cukrowa, choć nie były aż tak słodkie.
Od teraz korzystając z każdego mijanego krzewu, do woli częstowała
się różnymi kolorami puszków.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ciekawe – myślała – czy te
owoce są jak słodycze? Czy też mają witaminy, i czy mama
pozwalałby mi je jeść przed obiadem?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Powoli dochodzili do zamku. Zaczęli
się już wspinać po wzgórzu i wtedy właśnie zleciała do nich
Ciocia Śmieszka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Gratuluję księżniczko –
zachichotała – jestem z ciebie dumna, dałaś wyraz prawdziwej
odwagi, stając oko w oko ze swoim strachem. Widzę też, że chyba
się polubiliście.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia z uśmiechem pokiwała głową.
Słowa wróżki ośmieliły ją i i dodały otuchy. W końcu to jest
ktoś, kogo już zna, więc powoli przestawała się wstydzić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ciocia Śmieszka wzięła lepką od
pianek rączkę Asi i tak trzymając się za ręce, powędrowali ku
bramie wielkiej muszli.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przed grubymi, drewnianymi, okutymi
żelazem wrotami zatrzymali się. Ciocia Śmieszka pociągnęła za
łańcuch wiszący z prawej strony bramy. Dobiegły ich odgłosy
dzwonienia zza murów, po czym uchyliło się małe okienko, przez
które wyjrzała szara, wąsata twarz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Kto tam? – zapytała basem
twarz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jej Wysokość z Ciocią Śmieszką
i stworem bez imienia – odpowiedziała wróżka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Okienko zamknęło się z trzaskiem. Po
drugiej stronie bramy coś zaszurało i wrota z łoskotem otworzyły
się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ruszyli. Stwór zaczął wydawać
przedziwne dźwięki, wręcz popiskiwać, chyba coś się z nim
działo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Aaaa tak – przypomniała sobie
Asia– on się cieszy, że zaraz dostanie imię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zanim wyszli z korytarza bramy, Asia
zatrzymała się. Jej towarzysze uczynili to samo. Zapadła uroczysta
cisza, ponieważ wszyscy wiedzieli co ma teraz nastąpić. Asia
gorączkowo próbowała sobie wyobrazić lub przypomnieć jak powinna
wyglądać taka ceremonia nadania imienia. Przez głowę przelatywały
jej różne obrazy z chrzcin małego kuzyna Pawełka, ale to nie, nie
pasowało do tej chwili.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- O już wiem – pomyślała
przypominając sobie scenę z jednego filmu o rycerzach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Szanowny stworze – powiedziała
cichutko ze spuszczoną głową, po czym chrząknęła i zaczęła
jeszcze raz. W końcu dla stwora to takie ważne, więc nabrała
powietrza w płuca, spojrzała odważnie w oczy na sznurkach i
wyciągając dłoń, którą dotknęła miejsca gdzie zazwyczaj
znajduje się lewe ramię, uroczystym tonem rzekła:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Szanowny stworze, za twoje zasługi,
cierpliwość w czekaniu pod moim łóżkiem i bezpieczne
dostarczenie mnie do mojego księstwa, nadaję ci imię Pompon!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ależ ten stwór się ucieszył. Jak
podskakiwał, jak popiskiwał! Widać że bardzo podobało mu się
jego imię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jestem Pompon, jestem Pompon –
cieszył się – Pomponik, Pomponiątko</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ciocia Śmieszka zaśmiewała się na
ten widok zaraźliwym śmiechem, śmiała się więc i Asia. Nagle
poczuła się z siebie taka zadowolona i szczęśliwa, chyba jak
nigdy dotąd.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Śmiali i cieszyli się tak długo, że
ciocia Śmieszka aż musiała otrzeć łzy z oczu, a Asię rozbolały
mięśnie brzucha. No kto by pomyślał, że strach przyniesie jej
tyle dobrego i wesołego. Gdy wszyscy już się wyśmiali, wróżka
zaprosiła ich by ruszyli w dalszą drogę, na spotkanie z poddanymi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przechodzili długimi korytarzami,
łagodnie biegnącymi pod górę, aż doszli do dziedzińca
znajdującego się w górnych partiach muszli.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Księżniczko, czas abyś poznała
swoich poddanych – poinformowała ją wróżka. - Najpierw jednak
musisz się przebrać w odpowiednie szaty. Księżniczce nie
przystoi występować w piżamce przed ludźmi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No tak, Asia wciąż miała na sobie
piżamkę w misie, którą kupiła jej mama.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ciocia Śmieszka zaprowadziła
dziewczynkę do jej komnat. W jednej z nich zgromadzone były damy
dworu. Jak bardzo ucieszyły się na jej widok! Wszystkie zaczęły
ją tak ściskać z radości, że przez moment Asia pomyślała, iż
ją uduszą. Na szczęście damy dworu znały umiar i zaraz po
wylewie czułości, ustawiły się w rządku, po czym zaczęły się
przedstawiać. Miały dziwne imiona, pierwsza z nich nazywała się
Hiacynta, druga – Kryształa, trzecia – Werbena, a czwarta
najmłodsza, chyba w wieku Asi – Lili.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wszystkie miały na sobie przepiękne
suknie haftowane złotą nitką i drogimi kamieniami. Asia zawsze
marzyła o takich strojach. Tym razem nie musiała o nich marzyć.
Damy dworu zaprowadziły Asię do jej komnaty – garderoby.
Dziewczynka aż otworzyła buzię na widok tych wszystkich, pięknych
sukienek.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Łaaaaaaał – zachwyciła się –
czy, czy to moje sukienki, dla mnie? - zupełnie zapomniała o tym,
że jest nieśmiała. - Mogę przymierzyć tę niebieską? Albo nie,
tą różową? Albo tą złota?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Księżniczko, którą tylko
zechcesz, wszystkie są twoje – odparła Ciocia Śmieszka, która
nadal towarzyszyła Asi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia pozwoliła ubierać się damom w
złotą suknię. Damy dworu zadbały o ty by pięknie wyglądała,
układały fałdy na jej długim trenie, upinały włosy, kręciły
loki i wpinały złote kwiatki. Asia stała przed lustrem obserwując
swoją przemianę. Wkrótce poczuła się, jak najprawdziwsza
księżniczka. Sama siebie nie mogła poznać, wyglądała tak
pięknie i dostojnie. Damy dwory też były zachwycone jej przemianą.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czas najwyższy na poznanie twoich
poddanych – rzekła Ciocia Śmieszka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia ruszyła powoli we wskazanym przez
wróżkę kierunku. To już nie była mała Asia. Wraz z przemianą
wyglądu, również w serduszku Asi coś się zmieniło. Poczuła się
silna i odważna, na tyle by stanąć twarzą w twarz z całym tłumem
swoich poddanych i przywitać się z nimi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Księżniczka szła długim korytarzem
w kierunku tarasu, za nią podążała wróżka oraz damy dworu. Był
to prawdziwy książęcy orszak. Zanim wkroczyły na taras, dwoje
służących rozsunęło przed nimi kotary. I tak do niedawna
nieśmiała dziewczynka, wystąpiła przed tłumem tysiąca osób.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ludzie wiwatowali na jej widok.
Podrzucano czapki w górę, machano chorągiewkami i kwiatami.
Wszyscy bardzo się cieszyli z pojawienia księżniczki. Po wiwatach
nadszedł czas na przemówienie. Myślicie, że Asia się wstydziła?
Nic z tego. Dzielnie zrobiła krok do przodu, skłoniła głowę w
geście przywitania i podniosła dłoń lekko w górę, by uciszyć
krzyki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Moi kochani, poddani – zaczęła
i sama była zaskoczona mocą swojego głosu. – Przybyłam tu by
być waszą księżniczką, rządzić i razem z wami tworzyć
szczęśliwą Krainę Tajemnic. Jeśli będziecie mieli jakieś
pytania lub kłopoty, proszę przychodźcie do mnie, ja jako wasza
księżniczka będę wam zawsze pomagała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na te słowa tłum zaczął skandować
i krzyczeć:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Vivat księżniczka Joanna, niech
żyje! Brawa dla naszej władczyni!!!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia uśmiechała się pozdrawiając
tłum, przyglądała się swoim poddanym i coś ją bardzo
zaniepokoiło. Nie tylko twarz strażnika, który ich wpuszczał do
zamku, była szara. Tutaj wszyscy ludzie mieli szare twarze i
podkrążone oczy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wracając do komnat, Asia zapytała
Ciocię Śmieszkę:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dlaczego moi poddani mają szare i
zmęczone twarze?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Księżniczko, cieszę się że to
dostrzegłaś. Od kilku miesięcy nasi medycy łamią sobie głowy
nad tym problemem. Być może to jakiś nowy wirus, którego nie
znamy, być może to coś innego. Do tej pory nie udało nam się
wyjaśnić, co się dzieje. Niestety coraz więcej ludzi zapada na
tę chorobę i tracą siły.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Nie można tego tak zostawić,
trzeba coś zrobić – z przejęciem postanowiła Asia. - Czy mogę
porozmawiać z medykami?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ależ oczywiście, co tylko
zechcesz – odrzekła Ciocia Śmieszka. - W takim razie zaraz
zorganizuje audiencję w sali tronowej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sala tronowa była ogromna. Oczywiście
był w niej złoty tron wyściełany czerwonym pluszem i strażnicy w
zbrojach z halabardami po jego obu stronach. Gdy Asia wkroczyła do
sali, strażnicy stanęli na baczność.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Spocznij – odrzekła Asia, gdy
już usadowiła się na tronie. Nie spodziewała się że to
zadziała tak jak na filmie o żołnierzach, który ostatnio
oglądała z tatą. A jednak zadziałało. Strażnicy zmienili
postawę, na bardziej wygodną. W międzyczasie damy dworu ułożyły
i poprawiły Asi suknię, tak by tren układał się pięknie wokół
tronu. Wkrótce do sali wkroczyło trzech siwych panów w okularach,
niosących zwoje papieru.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Księżniczko, oto twoi nadworni
medycy i naukowcy – przedstawiła ich wróżka</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Witaj księżniczko – przywitali
się mędrcy – pozwól, że podzielimy się z tobą naszymi
odkryciami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na przód wystąpił jeden z panów,
rozwinął wielki rulon i zaczął odczytywać:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Dnia piątego koła, w gnieździe
sokoła, 35 słońca, my jako Rada Mądrych Krainy Tajemnic, po
wykonaniu szeregu badań, doszliśmy do wniosku, że szara choroba
jest wynikiem złej diety. Jest ona roznoszona przez malutkie
żyjątko niewidoczne ludzkim okiem, którego nie można niczym
zwalczyć. Stworzonko to jest odporne na wszystkie nasze lekarstwa –
zakończył mędrzec zwijając rulon.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia zamyśliła się. Przypominała
sobie czas, gdy ona sama była chora na grypę i mama dawała jej
dużo witaminy C. Kazała jeść również, dużo świeżych warzyw
oraz owoców, kiszoną kapustę i czosnek. Wtedy Asia w ciągu
tygodnia wyzdrowiała. Podczas tej choroby też miała buzię, w
innym niż zazwyczaj kolorze - bladą, prawie jak jej poddani teraz.
Pomyślała więc, że może warto spróbować z tą kiszoną
kapustą, czosnkiem i warzywami, przecież im nie zaszkodzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czy mamy w księstwie kiszoną
kapustę? - zapytała</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- A co to takiego? – zdziwili się
mędrcy</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia zaskoczona pytaniem, opowiedziała
im wszystko co wiedziała na temat kiszonej kapusty. Całe szczęście,
że widziała jak mama ją przygotowuje. Najpierw surową kapustę
kroi w paseczki, potem ugniata drewnianą pałką w kamionkowej
beczułce, soli, dodaje marchewki, przyprawy. Na koniec przyciska
czymś ciężkim i już po tygodniu cała rodzina zajada się
najpyszniejszą domową kapustą kiszoną.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ale co to są marchewki i kapusta?
- mędrcy nadal nic nie rozumieli.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To było wyzwanie! Okazało się, że w
księstwie nigdy nie widziano ani kapusty, ani marchewek o czosnku
już nie wspominając.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia ponownie się zamyśliła... Nagle
coś jej zaświtało w głowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- A gdzie się podział Pompon? -
zapytała</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ach pewnie gdzieś buszuje w
zamkowych ogrodach – odpowiedziały damy dworu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Zawołajcie go szybko, proszę –
Asi aż zapłonęły policzki, bo miała pewien plan.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pompon zjawił się bardzo szybko,
uszczęśliwiony wezwaniem księżniczki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Czym mogę ci służyć Wasza
Wysokość? - zapytał oddanie</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Mój drogi Pomponie, czy możesz
wrócić do mojego domu, coś zabrać z niego i przynieść mi to
tutaj?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Ależ oczywiście księżniczko</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- W takim razie posłuchaj: gdy
wyjdziesz z mojego pokoju, w korytarzu stoi komódka, w pierwszej
szufladce od góry znajdują się nasiona, które moja mama sadzi w
naszym ogródku warzywnym. Przynieś je wszystkie proszę,
spróbujemy tutaj założyć ogródek.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jak sobie życzysz księżniczko –
odrzekł Pompon</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Tylko uważaj i nie przestrasz
moich rodziców.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Będę uważał księżniczko –
odrzekł Pompon i na oczach wszystkich skulił się i zniknął w
niewidocznym przejściu pomiędzy światami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zjawił się niemal natychmiast z
powrotem. Obładowany małymi papierowymi torebeczkami. Asia nie
bacząc na suknię z trenem uklękła przed nim na podłodze i
zaczęła przeglądać przyniesione torebki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Jest – krzyknęła uradowana
podnosząc w górę dłoń z torebeczką z zielonym zdjęciem. Na
zdjęciu widniała piękna, rozłożysta głowa kapuściana. -
Słuchajcie, teraz musimy przygotować grządki w ogrodzie. Czy mamy
tutaj łopaty i grabki?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Takie narzędzia na szczęście znano
w księstwie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czym prędzej zwołano nadwornych
ogrodników. Asia wyjaśniła im jak mają zasiać kapustę,
marchewkę i inne warzywa. Ona sama wiedziała jak to się robi, w
końcu nie raz pomagała mamie w ogrodzie. Teraz cała jej wiedza
mogła się przydać i być może pomóc w uzdrowieniu poddanych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ogrodnicy szybko uwinęli się z
przygotowaniem grządek. Przekopali odpowiedni obszar ogrodu, by
ziemia była pulchna i miękka jak kołderka dla nasionek. Następnie
ją wyrównali grabiami, a na koniec posadzili w rządkach
marchewkę, kapustę, czosnek, buraki a nawet pomidory. Ciocia
Śmieszka przeleciała nad przygotowanymi grządkami z konewką i
podlała wszystko tajemniczą zieloną wodą. Takiego efektu się
Asia nie spodziewała. Nagle wszystkie warzywa, jak na
przyspieszonym filmie, zaczęły rosnąć i dojrzewać. Asia
przecierała oczy ze zdumienia, a Ciocia Śmieszka chichotała z
radości. Udała jej się niespodzianka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W przeciągu godziny warzywa były
gotowe do zbioru.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Księżniczka dalej realizowała swój
plan.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tym razem na audiencję zostali
zaproszeni nadworni kucharze. Asia wyjaśniła im jak powinni zrobić
kiszoną kapustę, i jakie surówki oraz soki robi się ze świeżych
warzyw. Kucharze niezwłocznie przystąpili do pracy. A niesamowita
Ciocia Śmieszka znów dodała do kapusty jakąś tajemniczą
przyprawę, która sprawiła że kapusta ukisiła się w przeciągu
zaledwie godziny! Czyli zajęło jej to dokładnie tyle czasu, ile
trwają dwie bajki o Smerfach. Prawda, że szybko?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kucharze przygotowali wspaniałą ucztę
warzywną, na którą zostali zaproszeni wszyscy poddani. Asia w
napięciu przyglądała się czy nowe potrawy przypadną do gustu
ludziom z Krainy Tajemnic. Sama dobrze pamiętała, że kiedyś nie
doceniała znaczenia warzyw i grymasiła gdy mama podawała jej
surówki na obiad lub gotowane na parze warzywa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na szczęście jej poddani byli
zachwyceni nowymi smakami, a największym powodzeniem cieszyła się
kiszona kapusta.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Każdy chciał wiedzieć jak się
uprawia takie dziwne i smaczne rośliny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Widząc co się dzieje księżniczka
Asia wydała dekret, w którym postanowiła, iż każdy kto zechce
hodować w swoim ogrodzie warzywa, dostanie w prezencie zestaw nasion
oraz książkę kucharską z przepisami nadwornych kucharzy. Dekret
też umożliwiał każdemu, kto zechce uczestnictwo w specjalnych
kursach ogrodniczych, organizowanych przez nadwornych ogrodników.
Każdy, kto chciał mógł też zaprosić do siebie Ciocię Śnieżkę,
jeśli nie miał cierpliwości do czekania na zbiory. Jak się
zapewne domyślacie ta ostatnia część nie została zapisana w
dekrecie, bo zwykła przyjaźń i chęć pomocy najlepiej sprzyjają
tego typu potrzebom.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Uczta warzywna trwała do późnych
godzin nocnych. Wszyscy nagle dostali tak dużego wigoru, że zaczęli
tańczyć, a nadworna orkiestra przygrywała coraz szybsze i coraz
skoczniejsze melodie. Jeszcze tego samego wieczora twarze poddanych
Asi nabrały zdrowego, rumianego koloru. Nawet najstarszy staruszek i
starowinka w księstwie, zostawili swoje laski i wzięli się pod
łokcie, razem podskakując przez długie godziny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia również uczestniczyła w tych
zabawach, tylko zanim zaczęła tańczyć, poprosiła Lili,
najmłodszą z dam dworu, by pomogła jej zmienić sukienkę na
krótszą i lżejszą. Dziewczynki szybko pobiegły do
komnaty-garderoby. Ubrały się w najbardziej kołujące sukienki i
razem w podskokach powróciły na dziedziniec zamkowy, gdzie puściły
się w tany do samego końca uczty.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy ostatni gość opuścił
dziedziniec, Ciocia Śmieszka zabrała Asię do komnaty sypialnej i
ułożyła ją do snu, w olbrzymim puchatym łożu z baldachimem.
Usiadła na jego brzegu, tak jak za pierwszym razem, kiedy poznały
się w asinym pokoju, i głaszcząc ją po głowie, tak do niej
przemówiła:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Księżniczko jestem z ciebie
niesamowicie dumna. Bardzo mądra jest z ciebie dziewczynka i mądrze
dbasz o swoich poddanych. Jeszcze wiele się od ciebie dobrego
nauczą, zobaczysz. Śpij teraz smacznie, a jutro znów się
spotkamy – zachichotała i ucałowała Asię w czółko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia przeciągnęła się w
mięciutkiej, pachnącej pościeli, przytuliła do poduchy i bardzo
szybciutko usnęła...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="text-align: justify;">- Kochanie wstawaj, czas jechać na
kolonie – wołała mama z kuchni.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia otworzyła oczy, rozejrzała się
dookoła i stwierdziła ze smutkiem, że znów jest zwykłą, małą
Asią we własnym pokoju. Już jej łzy napłynęły do oczu, gdy
zorientowała się że coś zaciska w dłoni.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- O nie – pomyślała – więc to
nie był sen!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Asia w dłoni trzymała, breloczek z
puchatym, czarnym i rogatym Pomponem!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- O co tu chodzi?– myślała
zaciekawiona</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Kochanie, pospiesz się autokar
nie będzie na nas czekał.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dziewczynka szybko ubrała się i
pobiegła do kuchni zjeść śniadanie. Rodzice zawieźli ją
samochodem na miejsce wyjazdu małych kolonistów. Autokar już
czekał, a w jego otwartych drzwiach na stopniach, by wszystkich
dobrze widzieć, z listą uczestników stała...... nie uwierzycie!
Stała Ciocia Śmieszka!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy wróżka wyczytała imię i
nazwisko Asi, dziewczynka pożegnała się z rodzicami, po czym
odważnie i z uśmiechem do autokaru. Gdy przechodziła obok wróżki
Ciocia Śmieszka puściła do Asi oczko! Tak to musiała być ona!
Tylko dzisiaj nie miała skrzydeł i ubrana byłą w koszulkę oraz
zwykłe spodnie, za to cały czas się uśmiechała i chichotała. Na
tym jednak cuda się nie zakończyły. W to już z pewnością nie
uwierzycie. Wiecie kto siedział w autokarze? Lili!! Tak, siedziała
i to na pewno była najmłodsza dama dworu. Obok niej było akurat
wolne miejsce, chyba czekało specjalnie na Asię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Cześć, jestem Asia –
przedstawiła się Asia</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Lila – przedstawiła się Lila.
– O masz fajny breloczek, co to jest?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- To jest Pompon, mój przyjaciel,
chcesz usłyszeć bajkę o nim?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Pewnie! - Lila patrzyła na Asię
z zafascynowaniem – a będziemy spały w tym samym pokoju?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Pewnie – ucieszyła się Asia</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Autokar ruszył, dziewczynki machały
na pożegnanie swoim rodzicom. Rodzice Asi byli zdumieni, tym że ich
córka przez jedną noc tak bardzo się odmieniła. Jak to zwykle
bywa, myśleli że to sam fakt wyjazdu zmienił przekonania Asi. Nie
mieli pojęcia jak bardzo się mylili. Byli zbyt dorośli aby
wiedzieć, że ich mała córeczka w Krainie Tajemnic, jest
najprawdziwszą księżniczką i czeka ją jeszcze niejedno trudne
wyzwanie... ale to tym w następnej opowieści....</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Perihttp://www.blogger.com/profile/17100325417026914769noreply@blogger.com0